Ponieważ pozbyliśmy się cudownego ustroju, jakim był realny socjalizm, myślałem, że rozliczymy się z tym, co nazywano Polską Rzeczpospolitą Ludową tak, jak wygrani rozliczyli się z przegranymi w 1945 roku. Niestety. Z miesiąca na miesiąc okazuje się, że PRL był Państwem Radosnych Ludzi. Gomuła zakończył okres stalinizmu, Gierek był fajny bo dał kolorowe telewizory, magnetofony Grundig i Małe Fiaty, Jaruzel ratował nas przed Ruskimi, a Polska była potęgą światową. Nikt nie pamięta już "Polskich miesięcy"? Czerwiec, marzec, grudzień, ponownie czerwiec, sierpień i znów grudzień poszły w niepamięć? Kartki, cenzura, pałowanie, wojsko na ulicach były tylko epizodami? Z bólem przyjmuję to, że do takiej radosnej i wybiórczej pamięci o PRLu włączył się Big Cyc kawałkiem "Mały Fiat":
(...) W Polsce każdy miał malucha,
I na niego mocno chuchał,
Mały, tani, na urlopy,
Zjeździł z nami pół Europy.(...)
Bardzo ciekawe. Wystarczy spytać rodziców i dziadków, jakie były zasady nabycia Malucha (zapisy, przydział, kosmiczna cena)
(...)Fiat narodził się za Gierka,
Symbol klasy robotniczej,
Chociaż kaszlał, ciężko stękał,
Był jak skała i nie pękał.(...)
Gierek - fajny koleś, dał nam najlepsze samochody na świecie - nie do zajechania
(...)Był nam bliski jak przyjaciel(Maluch - przyp. WzW),
Każdy Polak w małym fiacie(...)
Problem jak wyżej - wystarczy spojrzeć na filmy z epoki - drogi były niemalże puste - samochody mieli nieliczni.
Niektórym kultowość PRL jest na rękę. Zwłaszcza "Ludziom Honoru"...